Migawki

środa, 25 marca 2020

Pierwszy Dzień Wiosny


Siemanko! 

Co jedliście na śniadanko? 

Mam nadzieje, że nie suchary. Zwłaszcza te serwowane przeze mnie…








Przejdźmy może do głównego tematu jaki chciałam z Wami poruszyć. Pierwszy Dzień Wiosny! Dzień pełen zabawy i radości, jednak w tym roku kompletnie przyćmiony przez wydarzenia na świecie, które przypominają początki dystopijnej przyszłości, która posłużyła za motyw przewodni tak wielu utworów literackich. Nic to! Weźmy zatem głęboki oddech, zrelaksujmy się i oderwijmy choć na chwilę od natłoku czarnych scenariuszy, jakie atakują nas z każdej strony. Tylko bez kaszlu! 


21 marca obchodziliśmy pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. I tak, post ten jest trochę spóźniony, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Zazwyczaj święto to kojarzy się z zabawą, radością czy nawet wagarami, lecz w tych czasach dzieci co najwyżej mogą zerwać się z domu i uciekać do szkoły. Brakuje też obrządku topienia marzanny, który co prawda i tak powoli zanika, jednak wciąż jest silnie związany z pożegnaniem zimy. 



Marzanna to tak naprawdę słowiańska bogini symbolizująca śmierć i zimę. Badacze wskazują, że jej imię mogło zostać zaczerpnięte od rzymskiego Marsa, lecz nie ma na to żadnych konkretnych dowodów poza podobieństwami w rdzeniu obu słów. Topienie marzanny to rytuał przejścia. Kukła bogini, wykonana zazwyczaj ze słomy i ozdobiona koralami lub/i wstążkami była "składana w ofierze", tak by zniwelować efekty zimy i przywołać wiosnę. Z czasem marzanna dorobiła się swoich własnych zabobonów, takich jak całkowity zakaz dotykania pływającej w wodzie kukły. Zignorowanie tej zasady może się skończyć nawet uschnięciem ręki! 




Można zatem powiedzieć, że Wiosna przyszła, jednak nie została należycie w Polsce przywitana. Jeśli chcecie więc pokazać, że cieszycie się z nadejścia nowej pory roku, polecam wam topienie marzanny. Przygotujcie z dzieciakami kukłę, najmłodszym na pewno sprawi to frajdę, i wybierzcie się na spacer nad najbliższą rzeczkę/potok/strumyk. Możecie nawet utopić mini-kukiełkę w swojej własnej łazience! Dajmy znać Pani Wiośnie, że o niej nie zapomnieliśmy, a może wtedy ona z wdzięczności ześle nam urodzaj w całym nadchodzącym roku 😏



P.S. Jako, że jest to blog literacki, to musi się tu pojawić też kawałek literatury 



Na­plot­ko­wa­ła so­sna,
że już się zbli­ża wio­sna.

Kret skrzy­wił się po­nu­ro:
Przy­je­dzie pew­nie furą”.

Jeż się na­je­żył sro­dze:
Ra­czej na hu­laj­no­dze”.

Wąż syk­nął: „Ja nie wie­rzę.
Przy­je­dzie na ro­we­rze”.

Kos gwizd­nął: „Wiem coś o tym.
Przy­le­ci sa­mo­lo­tem”.

Skąd zno­wu - rze­kła sro­ka -
Ja jej nie spusz­czam z oka
I w ze­szłym roku, w maju,
Wi­dzia­łam ją w tram­wa­ju”.

Nie­praw­da! Wio­sna zwy­kle
Przy­jeż­dża mo­to­cy­klem!”

A ja wam to do­wio­dę,
Że wła­śnie sa­mo­cho­dem”.

Nie­praw­da, bo w ka­re­cie!”
W ka­re­cie? Cóż pan ple­cie?
Oświad­czyć mogę krót­ko,
Przy­pły­nie wła­sną łód­ką”.

A wio­sna przy­szło pie­szo -
Już kwia­ty z nią się śpie­szą,
Już tra­wy przed nią ro­sną
I szu­mią: „Wi­taj wio­sno!”. 

Jan Brzechwa, Przyjście Wiosny 


Bawcie się zdrowo! 

Maddie 😏


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz