Matka patrzy na swego syna,
Miłości łzy z oczu jej płyną.
Ona wszystko dla niego zrobi,
nawet się nad tym nie zastanowi.
Wtem synek krzyczy: „Głodny jestem!”
Ona potwierdza to jednym gestem,
Wstaje czym prędzej i misję zaczyna,
Misję „Nakarmić boskiego syna”,
Bo ona to była zjawiskowa kobieta,
Cześć jej oddawał nie jeden poeta.
Ruszyła zatem, do sklepu czym prędzej,
Choć brakowało im już pieniędzy.
Za resztę zaskórniaków pączka kupiła,
Już w myślach widziała jaką radość sprawiła
Ukochanemu synowi. Skarb swój do ręki chwyta,
wraca do domu, gdy wtem celebryta,
zza rogu wybiega i z impetem na nią wpada,
Cudo trudem zdobyte, pod krzyżem upada.
Marmolada się rozlewa, niczym krew Chrystusa,
Ona zaś na kolana upada, niczym Matka Jezusa.
I żale głośne do nieba wyrzuca,
Gwiazda patrzy zaś na nią, piątaka jej rzuca.
I tak się skończyła przygoda pączka pod krzyżem,
Matka Boska zaś misję swą spełnia ryżem.