sobota, 5 września 2020

Opowiadanie w 10 zdaniach złożonych

 

Deszcz towarzyszył jej od rana, wprowadzając świat w zgubny stan melancholii i uśpienia. Pomimo ponurej aury, jaka otaczała ją wokoło, nie czuła przygnębienia. Dzień zaczął się rutynowo, nadmiarem obowiązków i zmartwień, jednak szybko się z nimi uporała. Spełniona, mogła cieszyć się wolnością jaką dawał jej rozpoczynający się weekend. Przemierzała pustymi ulicami miasta, głęboko wdychając deszczowy zapach powietrza, gdy nagle usłyszała szloch wydobywający się zza winkla. Jej altruistyczna natura od zawsze była źródłem jej porażek; gdy chcąc zbadać niepokojące odgłosy, ujrzała łkającą istotę w widocznym stanie rozdarcia. Nigdy nie podejrzewano jej o nikczemność, lecz gdzieś w jej wnętrzu znajdowała się jakby pustka, niby dziura, która czasem przejmowała nad nią kontrolę i pchała ją do czynów, o których nigdy nie pomyślałaby na jawie. Niepostrzeżenie zbliżyła się do swojej ofiary, przyglądając się dokładnie. Na jej twarzy ukazał się grymas zdecydowania i szybko zaczęła zadawać cios za ciosem, delikatnie jednak stanowczo. Po godzinie, a może zaledwie po kilku minutach, Igła otrząsnęła się i opuściła miejsce zbrodni, zostawiając swoją dzianinową ofiarę podziurawioną, jednak dziwnie kompletną.


Następny temat: Moc stonogi.

Termin: 19.09.2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz