piątek, 9 czerwca 2023

Pizdowaty dżentelmen

 

Słońce paliło nieziemsko. Pijok nie był na to zdecydowanie przygotowany. Chwiał się z nogi na nogę niczym Pan Cogito, dopijając resztki trunku ze schowanego za pazuchą flakonu. Wtem przed jego oczami pojawiła się piękna kobieta, niosąca zgrzewkę wody. „Jaka piękna fatamorgana” pomyślał.

- Przepraszam – zwróciła się doń kobieta – przepraszam, pomożesz mi? Woda bardzo mi ciąży, a do domu mam jeszcze kawałek.

Pijok wytrzeszczył oczy ze zdumienia. Czy to było do niego? Obejrzał się dookoła, ale nikogo nie było w pobliżu, oprócz ich dwojga.

- Ja? – spytał niepewnie.

- Ty księże. – odpowiedziała kobieta.

- Yyyyy... ja... Ja pomogę. – powiedział, po czym wziął od nieznajomej wodę.

Przeszli kilka kroków, po których wielmożny Ojciec się zatrzymał, po czym się odezwał:

- Przepraszam, czy mogę się napić? Odkąd tu jestem, jeszcze nie miałem nic w ustach.

- Owszem. – odpowiedziała kobieta.

Mężczyzna wyciągnął więc jedną butelkę i pociągnął z niej duży łyk. Za chwilę drugi, po następnych paru krokach następny. Nim się obejrzał, z sześciu butelek zostały trzy. Całe szczęście byli już u drzwi domu kobiety. Już chciał przekazać jej pół pustą zgrzewkę, gdy ona zniknęła. Rozpłynęła się jak poranna mgła. Oszołomiony Pijok został z na nowo napełnioną zgrzewką u drzwi zapomnianej przez czas kamienicy. Jakim dżentelmenem okazał się wobec niej, owej nieznanej Samarytanki.