sobota, 24 kwietnia 2021

Depresja bez ograniczeń

 

-Dzień dobry. Tutaj Michał Wiśniewski, firma Madżenta S.A. Czy rozmawiam z panem Kowalskim?

-Przy telefonie.

-Bardzo mi przykro, że pana zastałem! Na koniec naszej rozmowy na pewno będzie pan równie nieszczęśliwy jak ja! To co, zaczynamy?

-Przepraszam pana bardzo, ale o co chodzi?

-Czyli zaczynamy! Chciałbym przede wszystkim bardzo podziękować za korzystanie z usług naszej firmy, jest pan bardzo lojalnym klientem i współpracuje pan z nami od lat, chciałbym zatem przedstawić panu ofertę przygotowaną specjalnie dla pana!

-Ofertę?

-Tak! Zauważyliśmy, że kończy się panu umowa, dlatego chcielibyśmy panu zaproponować zupełnie nowy pakiet, jest jeszcze w fazie testowej, ale pan, jako wyjątkowy klient, został wytypowany do jej testowania! Czy nie jest to ekscytujące?

-Nie bardzo. Co to za oferta?

-Mamy dla pana depresję bez ograniczeń, za jedyne 32% podatku miesięcznie!

-Chwileczkę. Myślałem, że moja umowa kończy się razem z końcem pandemii. Wie pan, depresja spowodowana izolacją i ciągłymi obostrzeniami? Jak na razie nie widać końca żadnego z powyższych…

-Tak, ma pan rację. Jednak gdy w marcu ubiegłego roku zainteresował się pan naszą ofertą, miał pan jeszcze nadzieję, trochę jak głuptasek. Wybrał pan pakiet depresja pandemiczna podstawowa, który jest aktywny tylko przez rok i ma pewne limity. Jak sam się pan zorientował, bywały momenty, gdzie czuł pan zadowolenie – gdy rząd rozluźniał obostrzenia na wakacje czy może, gdy pojawiła się wiadomość o szczepionce, prawda?

-No, tak…

-Widzi pan, gdyby wybrał pan wersję depresja pandemiczna premium, wcześniej wymienione wydarzenia wywołałyby w panu pozytywne uczucia, jednak przyjmowałby pan je z dozą sceptycyzmu, co jak się w sumie później okazało, byłoby wskazane w tych sytuacjach. Dodatkowo pakiet ten dostępny był na dwa lata, czyli prawdopodobnie na minimalny czas trwania pandemii w krajach wysokorozwiniętych.

-Aha…

-Dlatego właśnie, by mógł pan w pełni korzystać z uroków panującej na świecie sytuacji politycznej, ekonomicznej, epidemiologicznej, etc., mamy dla pana najświeższą technologię naszego projektu ® depresja bez ograniczeń! Dodatkowo umowa zawierana jest na czas nieokreślony.

-Hmm, przygnębiające…

-Też tak uważam! W ramach powyższego pakietu, traci pan wiarę w jakiekolwiek dobro na świecie. Jest pan bezustannie podminowany i nieswój, w gorsze dni bywa pan również niezdolny do wyjścia z łóżka. Brzmi niewesoło, prawda?

-Tak, jest to całkiem przytłaczające…

-I to wszystko przez cały czas! Przestanie pan być uzależniony od pogody czy nastrojów w kraju, w którym pan się obecnie znajduje. Będzie pan miał depresję cały czas!

-Ok, a co jeśli zechcę zrezygnować?

-To bardzo proste! Wystarczy popełnić udaną próbę samobójczą. Nie obowiązują wówczas żadne okresy karencji.

-Dobrze, jestem zainteresowany.

-Świetnie! Od razu pan tego pożałuje! Dziękuję za korzystanie z usług naszej firmy. Nie polecamy się na przyszłość i prosimy o jak najniższą ocenę naszej obsługi.

-Dziękuję, rozmowa z panem była niezwykle fatalistyczna.

sobota, 17 kwietnia 2021

iPioter i dzieci Ojca Pijoka

 

Ostatni raz spojrzał na zegarek. Odtąd czas przestał się liczyć. Ona niczym zaklęta na stałe utknęła w arabesque, on zaś zapomniał, jaki zapach ma jego dziewczyna. Czasem serial na nią, mając nadzieję, że tym razem mu odpisze, że coś zrobi. Niezależnie jednak od jego starań, ona pozostawała niema.

Ojciec Pijok powoli zaczął tracić nadzieję. Zmierzch zapadał, po lecie przyszła jesień. Świat zapłakał rudym tonem rdzawych kropel deszczu. Brązowy mnisi habit stracił swój dawny kolor. Duchowny przygasł. Coraz rzadziej zaglądał na ów platformę. W końcu przestał ja odwiedzać całkiem.

Od teraz mógł się całkiem poświęcić kontemplacji. Zimne mury od czasu do czasu przypominały mu o jego powinnościach. Tak pogrążał się w bardziej lub mniej znanych sobie musiano. Tylko od czasu do czasu przyglądał się nagiej ścianie. Nieraz widział na niej oczami swojej wyobraźni ich razem. Tym razem dostrzegał tylko ślady niczym od miecza Wiedźminowego. Czy on też zadał jej takie rany?

 Powoli zaczął wątpić i tracić wiarę w siebie. Rozgrzeszenie stawało się coraz bardziej odeń oddalone, aż do pewnego dnia, gdy Fortuna postanowiła z niego zadrwić.  

To było na wiosnę, gdy ziemia przybrała się w wielobarwną suknię. On stał pod lipą. Młode słońce delikatnie muskało jego spierzchniętą twarz. W głowie liczył zagubione owieczki Pańskie, gdy wtem dojrzał jej jędrne ciało, okryte muślinową suknią. Wiatr rozwiewał jej miedziane włosy. Już chciał do niej podejść, gdy zza drzewa wyłoniła się jakaś obca postać. Posuwała się z wolna, uważniej przyglądając się niewieście. W ręce niczym miecz dzierżyła telefon. Jej tarczą był laptop, gotowy w każdej chwili do otwarcia. Postać zbliżyła się do białogłowej, po czym oddalili się w stronę pobliskiego potoku. Na odchodne duchowny usłyszał tylko:

- Pioterze, ukaż mi to...

Ojciec Pijok wiedział już wszystko. Ona ona zmarła i niczym Feniks z popiołu powstała. Jego świat również najpierw uległ dewastacji, by teraz narodzić się do życia, nowego życia. Ona została baletnicą na zawsze połączona ze swoim ołowianym żołnierzykiem - iPioterem. Ojciec Pijok zaś doskonałym rodzicem, który każdego dnia walczy o zbawienie swoich dzieci.  


Następny temat: To był tylko komentarz.

Termin: 1 maja 2021

sobota, 10 kwietnia 2021

Pączek fatalista i jego Paź

Na zapomnianym trakcie, zza niewielkiego pagórka wyłaniają się dwie postacie. Jedna dostojnie kroczy, czy może raczej dostojnie kroczy koń, gdy postać niedbale zasiada na jego grzbiecie, obok zaś powoli truchta ich kompan. Niezwykła to para, Pan i jego Paź. Podróżują nieznanymi drogami, a wszystko spływa po nich jak dżem po łabędziu. I choć Paź wciąż czasem sam staje zadziwiony przez przygody, które ich spotykają, to jednak Pan zawsze ma odpowiedź co do przyczyn ich niedoli - wszystko co nas spotyka na świecie, dobrego i złego, zapisane jest w lukrze. Gdy zatem koń potknął się o kamyczek lekko odstający od normy drogi, a jego jeździec wylądował twarzą na piaszczystej posypce ze skórki pomarańczowej, Pan wstał niewzruszony, nawet nie otrzepując nazbieranego brudu, po czym ponownie wspiął się na siodło z pomrukiem: „wszystko jest zapisane w lukrze”. Innym razem, gdy kamraci postanowili przycupnąć w cieniu pobliskiej lipy, napotkali kolonie dzikiej róży, z której łatwo było im przyrządzić marmoladowe pyszności. Kiedy całe och wnętrze przypominało różane nadzienie, Pan wydał z sobie kolejny pomruk, brzmiący trochę jak: „to było zapisane w lukrze”, po czym zaczął głośno chrapać do akompaniamentu cichego oddechu Pazia.

Przemierzali zatem bezdroża wspólnie, a losy ich od dawna zapisane były w lukrze. Dokąd zmierzali? Nie wiadomo. Jak długo jeszcze będą iść do celu? Na co komu ta wiadomość? A gdy w Tłusty Czwartek Pączek Fatalista i jego Paź spotkają wygłodniałego wędrowca i skończą swą wyprawę jako strawa przypadkowego włóczęgi, to wszystko było już zapisane w lukrze.

Następny temat: Depresja bez ograniczeń.
Termin: 24.04.2021

sobota, 3 kwietnia 2021

Stół na nibynóżkach

 Czy kiedykolwiek widziałeś duszka,

Co sobie chodził na swoich nóżkach?

Czy doświadczyłeś chodzenia tego,

Podczas spotkania tego waszego?

Czy duszek może ruszał się z gracją,

Sunąć nogami tuż przed kolacją?

Czy może twardo stąpał po ziemi

Nie zostawiając za sobą cieni?

Czy maszerował jak Ojciec Pijok,

Gdy się zaplątał w dziecięcy zwijak?

Czy może raczej szedł ramię w ramię

Z dzielnym Wiedźminem przez zimną Narnię.

A gdy tam bywał, ogrzał się czasem

Małym piecykiem pod wielkim lasem

Sam stosując twardo niczym poduszka.

Piec się zaś gibie na niby nóżkach.

I choć porządnie stoi pod lasem,

Na nibynóżkach przykucnie czasem.

Wesprze się wówczas o grubą korę,

Czekając duszka, aż przyjdzie w porę.

A gdy ten przyjdzie, piec na swych nóżkach

Stanie prościutko niczym kaczuszka

I zacznie machać wprost do kwiatuszka.