sobota, 11 czerwca 2022

Ucieczka do Czikago


Kiedy życie ci niemiłe
I już zbierzesz w sobie siłę,
Do ucieczki się przygotuj,
I już nie ma tu odwrotu!
Spakuj wszystkie swe drobiazgi,
Trzy grzebyki, kilo miazgi,
Do Czikago, polskiej mekki,
Tu cię żywot czeka lekki!
Truchtaj prędko do roboty,
I nie zaznasz tu sromoty,
A gdy już się stęskni duszka,
Czas jest wracać do garnuszka
Maminego, 
Mój kolego,
Tu się kończy twoja dróżka.

poniedziałek, 30 maja 2022

Spotkajmy się na Wawelu

 Wśród uliczek bardzo wielu,

W rytm i takt ptasiego trelu,

Słowa noszę,

Lecz nie proszę;

„Spotkajmy się na Wawelu”.

sobota, 14 maja 2022

Z wiedźminem za pan brat

 Jak ogromny jest ten świat,

Ja jemu bratem, a to mój brat.

I choćbyś do kuma po gumę wpadł,

Wiedźmin ci zaraz na głowę spadł.

I zaraz zerwiesz trzy tony róż,

Myśląc, żeś wolny od niego już,

Lecz ten ci siedzi na głowie wciąż

I syczy jak jadowity wąż. 

Więc się poddajesz i mówisz, że

Wiedźmin od dzisiaj lumenem jest.

niedziela, 8 maja 2022

Mały elewariat


Dziś na wiecu poruszenie,
Bo obietnic jest piętrzenie,
Ten co stoi na mównicy,
Da ci gruszki z swej winnicy,
I już drugi za nim stoi,
Odda odlew greckiej zbroi.
Tam posłanka się szykuje,
Wszystkim kompot zaserwuje.
A pan prezes owej partii,
O zwycięstwo się nie martwi,
Bo te wszystkie przyrzeczenia,
To wyborców ich marzenia.
Z śpiących mózgów wyłuskanie,
Telepatią pozyskane,
Wśród śmietanki ów narodu,
Spośród elit ciemnogrodu.
Tak głosuje proletariat,
Mały, duży elewariat.

sobota, 23 kwietnia 2022

Grosza do grosza daj wiedźminowi

 

Daj grosz do grosza,

Będzie kokosza.

Grosza nie dała,

Bo go nie chciała.

Sakiewkę miała,

Sobie schowała.

I tak cierpiała,

Lubo śpiewała

I zestarzała.

 

On nadal czeka,

Na grosz z daleka.

Wstrząśnie sakiewką,

Ale nie prędko.

Teraz cierpienie,

W sakwie kamienie.

Da ukojenie

Tylko westchnienie

Dziecięcych dram.

 

Tymczasem tam

Lutnista śpiewa

Jak stara mewa

O grosz do sakwy,

Co weźmie pan.

 

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Wirus w cząsteczce wody

Panie , panowie i wszyscy inni

Na mnie uwagę skierować swą winni!

Mamy najnowsze ogłoszenia parafialne,

Wydarzyło się wręcz coś niepowtarzalne!

Przed państwem wirus w cząsteczce wody!

(Bo wirusy nigdy nie wychodzą z mody).

Pytacie, czy znowu powstała nowa odmiana?

Nie! To stary-nowy wirus, co powala na kolana.

Prezentujemy Wam wirusa grypy,

W tym sezonie wracają klasyczne typy,

Tak samo skuteczny jak wszystkie mutacje,

Czekają nas, Moi Drodzy, nowe atrakcje,

Trzymajcie się zatem ronda kapelusza,

Bo grypa w trasę światowa wyrusza!



sobota, 9 kwietnia 2022

Oda do rudości

 Wszystkie klasy, wszystkie szkoły,

Bądźcie dziś jak ja wesoły.

Bo zdarzyła się rzecz Wielka,

Nie tak wielka jak za Gierka,

Lecz na pewno większa sprawa,

Bo dziś stałam się Rudawa.

O rudości pospolita!

Wesoła i nieprzykryta!

Ponadczasowa w swym guście

W końcu wyszłaś przy odpuście.

Twoja moc jest mocą moją.

Niechaj trąby teraz grają

I obwieszczą wszem i wobec,

Że rudości trwa proporzec.

O rudości, serce moje!

Życie ci oddaje swoje

I przyrzekam bronić sławy,

Aby każdy był Rudawy.

I tak przyjdzie na tym świecie,

Żeby rudy był na świecie.

Rudy ojciec, Ruda matka,

Rude dziecko i sąsiadka.

Rude wnuki i kuzynki,

Nawet Rude plastry szynki.

Bo w prawdziwym rudym świecie

Wszystko rude jest. Czy wiecie?


sobota, 2 kwietnia 2022

Bez ograniczeń

 

Nastał czas spełniania życzeń,

zapraszam wszystkich bez ograniczeń!

Inflacja się marzy dwucyfrowa?

System podatkowy znowu od nowa?

A może bitewka z muszkietami?

Trzymajcie się ludzie, wszystko przed nami!

Pandemia w natarciu, pandemia w odwrocie,

Za własny kąt zapłacisz krocie,

Prezydent prowadzi kurs angielskiego,

Idiomów pięknych nauczycie się od niego,

Zimno jest w domu, zimno na dworze,

Paliwa składzik mam już w oborze,

Zdrowia psychicznego mi tylko brakuje,

Za całą resztę ja już podziękuję.

Kwartał pierwszy dopiero mija,

Ktoś tam u góry ze śmiechu się zwija.

Pozostało tylko „powodzenia” z życzeń,

Niech już nastąpi kolejny styczeń.


niedziela, 20 marca 2022

Hamburger sławy

 

Pieśni o Tobie tworzą,

Dzieci je słodko gaworzą,

Książki o Tobie powstają,

Co matki jednym tchem czytają,

Filmy o Tobie kręcą,

Ojcowie już do kin pędzą,

lecz Tobie coś innego się marzy,

Coś, przez co nie zapomną Twej twarzy,

Tak popularność się mierzy,

Gdy z telegraficznej wieży

Głosi wieść: Burger imienia…

Nazwisko Twe już nie do zapomnienia!

Życzę ci więc tej sławy,

Obrońco słusznej sprawy!


niedziela, 13 marca 2022

Kotlet triumfu

 

Pewien znany duszy śpiewak

Piosnkę taką dzisiaj śpiewa:

„Kotleciku mój malutki

Jaki jesteś dziś kruchutki,

Jakiś tak upokorzony,

Jakoś dziwnie wysmażony,

Nietypowo, bo zarazem

Jesteś kotletem i zrazem.

Dziwnie chrupki,

Dziwnie miałki,

Rozwalony na kawałki.

...Ach, upadłeś aż tak nisko,

Aż objęło cię ognisko.

~Wszystko dobrze zrozumiałem.

(Choć wcale tego nie chciałem).

Teraz wiem i gratuluję,

Lecz jakoś ci nie współczuję,

Jednak triumf Twój obwieszam.

Płaczące niewiasty pocieszam”.

 

sobota, 5 marca 2022

Browar Ojca Pijoka

 ak legenda głosi stara,

O Pijoku, co browara

chciał się napić chociaż łyka,

Już z radości drży mu grdyka,

Gdy tu nagle, tak znienacka,

Pacnie go w łeb niby macka,

I ogłuszy bohatera,

a w nim wściekłość już się wzbiera,

Lecz tuż za nim biskup stoi,

Ojciec już się niepokoi,

A tu biskup się uśmiecha:

Co ty Pijok, chcesz mieć pecha?

Wpierw polewaj dla zwierzchnika!”

I już cały strach zanika,

Więc siadają dwaj panowie,

Toastują swoje zdrowie.

Morał tutaj będzie prosty:

Najpierw nalej dla starosty!

niedziela, 27 lutego 2022

Ojciec Pijok i Bogowie Olimpijscy

 

Mężczyzna rozejrzał się z lekkim niepokojem po sali. Jeszcze chwilę temu był przecież na wyspie i walczył w beer-ponga, a teraz... Jak on w ogóle się tu znalazł? I co to za miejsce?


Zdziwienie na jego twarzy mówiło wszystko. Najwyraźniej nie był przygotowany na zmianę lokalizacji. Wodził więc wzrokiem w bliżej nieokreślonym kierunku, próbując określić miejsce, w którym się znalazł. Wówczas dostrzegł mnie w rogu srebrnego lustra.

- Kim jesteś? - spytał.

- Towarzyszem twoich podróży. - odpowiedziałam.

- Nie znam cię.

- Ale za to ja znam ciebie dosyć dobrze. Widziałam twoje podróże, chociaż nie chciałam brać w nich udziału.

- To znaczy? Skąd przyszłaś?

- Stąd. - wskazałam mu salę pełną luster.

- Dziwne… - westchnął. - to przecież nie jest mój świat. Mój świat jest…

- Też byłam zaskoczona, gdy pierwszy raz cię ujrzałam... I tamten świat. On jest... inny.

Zdecydowanie.


W tym momencie nastała cisza. Ani Pijok, ani ja nie mieliśmy już nic więcej do powiedzenia. Tak, jakbyśmy czuli się nieswojo w swojej obecności. Jakaś niema przestrzeń nas przedzieliła, stworzyła mur, który w pewnym momencie zaczął się kruszyć. Widziałam, jak odpada kawałek po kawałku, aż znów mogliśmy swobodnie rozmawiać. Ojciec Pijok odezwał się więc ponownie. Tym razem już pewniej:

- A więc stąd pochodzisz?

- Owszem – odparłam. - Z tymże, utknęłam po drugiej stronie lustra.

- Ale przecież był w nim portal… - podszedł do zwierciadła i próbował wsadzić w nie dłoń. Nie udało się. - Mamy problem. - powiedział. - Nie chciałbym tu zostawać.

- Zawsze jest jakieś rozwiązanie. - powiedziałam radośnie, choć w głębi serca czułam, że też wolałabym wrócić do siebie.


Spojrzeliśmy po sobie wymownie. Tylko naiwniak by w to uwierzył. Albo ktoś, kto wie, że to jego ostatnia deska ratunku. W tym momencie tymi osobami byliśmy my.

- Poczekaj tu! Pójdę poszukać pomocy! - zawołał Pijok. - Na zewnątrz musi być ktoś, kto nam pomoże.


Zgodziłam się. Nie wierzyłam jednak, że mężczyzna znajdzie kogoś, kto uwierzy, że przeszedł z innego wymiaru przez portal w starym dworku. Nie miałam jednak wyboru. Musiałam mu uwierzyć. Co innego mi zostało? Przecież utknęłam w lustrze między światami.

Postanowiłam nie tracić nadziei. Usiadłam w rogu lustrzanej ramy i nasłuchiwałam nadejścia kroków duchownego. I choć wydawało mi się, że czekam całą wieczność, już po chwili dobiegł do mnie dźwięk kamiennego głosu, aż lustro, w którym się znajdowałam całe się zatrzęsło.

„Niemożliwe” pomyślałam „Oni nie mogli ożyć”. Jakież było moje zdziwienie, gdy za Ojcem Pijokiem do sali lustrzanej wszedł Uranos i Gaja.

sobota, 19 lutego 2022

O lewej skarpetce

 

Przyjrzyjmy się fenomenowi lewej skarpetki. Co sprawia, ze skarpetka jest lewą skarpetą? Czym różni się ona od prawej? Jak wiele skarpetek na świecie jest lewymi, jak wiele jest prawymi, a ile tak naprawdę nie poddaje się identyfikacji? Sprawdźmy czy uda nam się znaleźć odpowiedzi.

Zanim przejdziemy do skonkretyzowanej kwestii lewej skarpetki, musimy przyjrzeć się genezie samego słowa „skarpeta”. Wyraz ten, który jeszcze w XVIII w. oznaczał krótkie pończochy, pochodzi od włoskiego scarpa, które pierwotnie znaczyło „but, trzewik”, czy może dokładniej: „Sięgające kostki, eleganckie trzewiczki były wykonywane z kosztownego atłasu, drogiego aksamitu, delikatnego jedwabiu czy cieniutkiego safianu, były więc leciutkie i mięciuteńkie.”

Buty dosyć naturalnie dzielimy na buty prawe oraz lewe. Jest to spowodowane wieloma czynnikami, poczynając od różnych kształtów obuwia należącego do tej samej pary, na mniej lub bardziej odczuwalnym dyskomforcie podczas noszenia pantofla niedopasowanego do właściwej stopy skończywszy. Widzimy zatem, że pierwotnie skarpety posiadały wyraźną granicę pomiędzy swoim lewym oraz prawym odpowiednikiem. Kiedy różnice te zaczęły się zacierać?

Rewolucja obuwnicza miała miejsce w XX wieku, kiedy to kobiety, zaczynające cieszyć się z przywilejów emancypacji, przejęły ten pierwotnie męski element stroju i zaczęły nosić go do spodni. To właśnie dzięki wyzwolonym kobietom skarpetki zdobyły swoją popularność i, po kilkudziesięciu latach, stały się nieodzownym elementem garderoby każdego człowieka.

Skarpety od samego początku cechowały się swoją miękkością oraz delikatnością. Z czasem przekształciły się z odzienia wierzchniego w ubiór „wewnętrzny”, stanowiący jedynie dodatek do butów. To sprawiło, że skarpety stały się jeszcze bardziej miękkie i lekkie, ponieważ straciły swoją najistotniejszą funkcję – ochronę stóp przed zimnem oraz niebezpiecznymi przedmiotami znajdującymi się na ziemi. Wraz z rewolucją przemysłową, do cech skarpety dodano elastyczność, by wspomóc masową produkcję tego stroju.

Przejrzeliśmy pokrótce długą i bogatą historię skarpety. Dojdźmy teraz do sedna sprawy, a mianowicie do zdefiniowania różnic pomiędzy lewą a prawą skarpetką. Od tego momentu, nasze rozważania przyjmą charakter czysto hipotetyczny, gdyż odmienność lewej i prawej skarpety to problem czysto subiektywny.

W ogromnej fabryce, produkującej setki par skarpet dziennie, podczas każdej zmiany, osoby na niskiego szczebla stanowiskach, podejmują najważniejsze decyzje, które mają wpływ na całe społeczeństwo. Trybiki w maszynie, jak ordynarnie można nazwać tych pracowników, łączą skarpety w pary, tak, by każdy miał swoją prawą oraz lewą skarpetkę. Jeżeli się pomylą, ucierpieć może każdy, od śmieciarza po prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Po dokonaniu zakupu pary skarpet w sklepie, delikwent rozpakowuje je w domu, nie analizując uważnie potencjalnych różnic. Konsument wkłada produkt do szuflady, gdzie w ciemnościach skarpety oczekują na moment, kiedy zostaną założone. Kiedy moment ten następuje, zaczyna się prawdziwy dyskurs.

Dla praworęcznych wszystko na świecie jest prawe. Prawa ręka zapisuje zdania na kartce, prawa noga pierwsza stawia krok, piękniejsze jest zawsze prawe oko. Nie dziwota więc, że prawa skarpeta jest dla takich osób najważniejsza. To ona najpierw zakładana jest na prawą stopę. Jeżeli okazuje się, że szew uwiera lub skarpeta jest zbyt mocno przylegająca do stopy – za mała – jest to oczywiście lewa skarpeta, ta gorsza, która od razu powoduje, jakby praworęczny rozpoczął dzień od wstania lewą nogą.

Leworęczni natomiast widzą świat tak samo, lecz zupełnie odwrotnie. Dla nich lewa ręka to ta stawiana na piedestale, lewa noga odpowiedzialna za dziarski krok, a w lewym oku widać ten błysk. Zaczynają oni oczywiście od lewej skarpety, a gdy ta układa się niedoskonale, oznacza, że powinna znaleźć się na prawej nodze.

Trzeba również wziąć pod uwagę trudną kwestię osób oburęcznych. Czy dla nich wszystkie skarpety pasują przy pierwszym założeniu, ponieważ nie potrafią oni określić swojej dominującej strony? Czy każda skarpeta jest dla nich zarówno prawa, jak i lewa, nie ma znaczenia, bo można je dowolnie wymieniać? Czy może chodzą oni cały czas boso, nie potrafiąc określić, która skarpetka jest prawa lub lewa? To zagadnienie stanowi osobny temat badań, na którym chcielibyśmy skupić się w przyszłości.

Jakie są zatem skuteczne sposoby rozróżniania skarpety lewej od skarpety prawej? Niestety nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Użytkownik za każdym razem musi określić lewą i prawą skarpetę korzystając z metody prób i błędów. Bardziej zdeterminowani w znalezieniu prostej kwalifikacji skarpet jako tej prawej lub tej lewej, uciekają się do zabiegów przecierania skarpet w kluczowych miejscach, by móc potem zawsze powiedzieć „ta jest prawa, ponieważ w prawej miałem dziurę na dużym palcu”. Strategia ta jest jednak mocno wadliwa, ponieważ bazuje na nieomylności w identyfikacji skarpety charakterystycznej (prawej lub lewej) i każdorazowo nadawaniem jej cechy rozpoznawczej np. wszystkie prawe skarpety muszą mieć dziurę na dużym palcu.

Sztuka identyfikowania skarpety prawej oraz lewej, to niezwykle skomplikowane zagadnienie. Specjaliści poświęcają wiele lat na badania tej kwestii, by często nie móc osiągnąć zadowalających rezultatów. Zwykły człowiek, tzw. cywil w dziedzinie skarpetologii, może nigdy nie posiąść pożądanej wiedzy i do końca życia kierować się instynktem. Czy sprawi to, że będzie on z tego powodu bardziej nieszczęśliwy? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam państwu.

sobota, 12 lutego 2022

Ojciec Pijok i bogowie olimpijscy - wstęp

 

Gdy zeszłam z fal, świat zakołysał mi się pod nogami. Poczułam mdłości. Przysiadłam więc, aby się nie wywrócić. Wówczas poczułam, jak przytrzymuje mnie czyjaś dłoń. Z jednej strony była silna i stanowcza, a z drugiej – łagodna i czuła. Poczułam jej ciepło, dotyk, siłę, po czym nawet nie wiem kiedy świat zniknął mi z oczu. Zaczęłam być coraz cięższa i cięższa. Powoli pochłaniała mnie ciemność, aż całkowicie zostałam przez nią wciągnięta.

Kiedy niebo odchodzi, świat marnieje. Tak samo stało się z tamtym dworkiem. Kiedyś był perełką oświecenia, dziś świeci pustkami. Nikt go nie chce, nikt go nie kocha. Nikt, za wyjątkiem kilku fanatyków, którzy są mniej wrażliwi na rozkład, czyli starość. Świetnie komponują się tu słowa: „z prochu powstałeś, w proch się odwrócisz”.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Ty żyjesz, tak jak i my żyjemy. Najpierw pojawia się pomysł, który tak długo w nas gra, aż pragniemy go zmaterializować. Pomysł przechodzi w fazę realizacji – od najmniejszego ziarenka. Każdy kamyczek jest twoją komórką, z której jesteś zbudowany. Na początku nie przypominasz siebie, swojej gracji, swojej potęgi. Jesteś mały, wątły, nic nieznaczący. Dopiero gdy zaczniemy składać kamyczek do kamyczka i ziarenko do ziarenka, tworzą się małe cegiełki. One nadal nie mają z tobą nic wspólnego. Są tylko cegiełkami, które można położyć jedna na drugą. Gdy tak je kładziemy, zaczyna pojawiać się zarys, coś, co jakby przypomina konstrukcję, z której jesteś zbudowany. To nadal jednak nie ty, a z drugiej strony bardzo ty. Widzimy przecież twój szkielet. Nagie kości, które w przyszłości będą nosić na sobie cały twój ciężar. One też będą przyjmować wszystko to, co im dostarczą twoi mieszkańcy. Mieszkańcy lub jak wolisz – pasożyty.

Kiedy już konstrukcja stoi, młody murarz nakłada kolejne cegły. Ty mężniejesz. Stajesz się bardziej dostojny. Nadal jesteś malutki w oczach ludzi, ale zaczynasz być brany na poważnie. Ludzie mówią z dumą o tobie. Stajesz się ich oczkiem w głowie. I nagle, gdy nikt się tego nie spodziewa, pojawia się dach, który z dumą reprezentujesz niczym modny kapelusz.

Wszyscy wiedzą, że jesteś jeszcze podlotkiem. Wybaczają ci to. Mówią, że to jeszcze nie koniec, że staniesz się jeszcze bardziej doskonały. I tak się dzieje, gdy obok srebrnych oczu błyszczących z okiennych ram, pojawiają się detale i zdobienia. Kolumny sprawiają wrażenie, jakby podtrzymywały nie tylko twój szczyt, ale całe niebo. Postacie 7 Muz, Gai i Uranosa zaglądają z ciekawością, kto ich dzisiaj odwiedzi.

Pojawiają się więc kolejni ludzie, którzy dbają o twoje wnętrze. Odziewają cię, nadają ci charakteru. Może trochę tego nie chcesz, trochę się opierasz, ostatecznie jednak poddajesz się cichemu rygorowi, zaś twoje serce zaczyna bić nowym rytmem. Tym razem jest to rytm życia na ziemi.


Czego twoje oczy nie widziały, albo uszy nie słyszały, tego nikt wiedzieć na pewno nie może. W każdym razie pewnym jest, że nie raz widziałeś, jak człowiek się rodził, bądź jak umierał. Słyszałeś płacz radości, gdy dziecko przychodziło na świat i płacz smutku, gdy odchodziło do nowego domu. Czytałeś listy tęsknoty dziecka za matką i ojcem, którzy wyruszyli w podróż w dalekie strony, ale też westchnienia kochanków, pragnących swojej nieustannej bliskości. Obserwowałeś kamienne twarze wdów i radosne uśmiechy nowożeńców. Czułeś dotyk spracowanych dłoni i tych, które nigdy nie parały się pracą. Słyszałeś ciszę nocy i dźwięki balów. Uczestniczyłeś w życiu cywilów w czasach pokoju, jak i podczas wojen.

Masz za sobą wiele dni i wiele wiosen. Masz wiele do powiedzenia, jednak twoje usta milczą. Uszy słyszą nową pieśń. Tym razem jest to pieśń rozpadu. Upadku kolejnych kamieni o wykafelkowaną podłogę. Nie od dziś są jednak one otwarte. Nie raz słyszały rozmowy o planach i marzeniach, ale też żale po stracie. Całym sercem pragniesz nam to wszystko opowiedzieć. I mówisz, choć z twoich ust nie padają żadne słowa. Mówisz więcej niż ci się zdaje. Mówisz, choć już prawie nie masz na to sił. Mówisz, zachowując grację owego młodzieńca, o którym pierwsi ludzie opowiadali z taką dumą. Mówisz, choć nie brzmisz.


Opowiadasz nam o rodzinie, która niegdyś cię karmiła, ale także o tych, którzy jej towarzyszyli. Wspominasz o barwnych korowodach przebierańców. Mówisz o balach, na których wesoło grała muzyka i o świątecznych obiadach ze stołem przykrytym białym obrusem. Mówisz, jak cię zostawili tylko na chwilę, by nigdy nie wrócić. Nie pomijasz wizyt ptaków i zwierząt leśnych, ani odwiedzin zagubionych wędrowców. Przypominasz mi też, jak ciebie znalazłam, gdy czułeś się samotny i jak postanowiłam się z tobą zaprzyjaźnić. Jak przyprowadzałam tu kolejnych gości, aż do momentu, w którym otworzyły się wrota w sali lustrzanej.

Kiedy o tym wspominam, mam wrażenie, jakby to był sen, albo działo się w innym życiu. Ciekawe tylko, czy te lustra działają w dwie strony i można z nich wyjść? Z chęcią porozmawiałabym z tobą o tym, ale właśnie przyszedł do ciebie nowy gość. Chyba go jeszcze nie poznałeś. Pałacu – poznaj Ojca Pijoka.

niedziela, 6 lutego 2022

Wystarczy ich pięciu

    Oczy błękitne niczym niebo. Niewinne jak u dziecka, a jednak usta składają się w uśmiech drapieżnika. Ciemne włosy obramowują gładko wygoloną twarz, na której widać pragnienie. Z roztargnieniem rozglądasz się za wodą, by móc przynieść mu ukojenie, lecz ten nieprzerwanie przygląda się każdemu twojemu ruchowi. Zmierza do Ciebie pewnym krokiem, cały emanuje determinacją. Ma tylko jeden cel. Polowanie. Czy stanie się myśliwym, czy może raczej zwierzyną?


    Spotkali się w nocy. Dał jej wszystko czego pragnęła. Dzięki poznała znaczenie słowa satysfakcja. To on pomógł jej odkryć spełnienie, dał jej uniesienie i bezwarunkową miłość. Tak było za pierwszym razem.

    Drugi raz był zaskoczeniem. Miłym, jednak wciąż niespodzianką. Przybył wraz z biciem dzwonów ogłaszających północ, aby ponownie wnieść w jej życie nieznane wcześniej upojenie. Czysty tlen w każdym wdechu mieszał jej w głowie, wywołując efekt domina.

    Trzeci i czwarty raz przyszły w pakiecie. Jeden po drugim, w odstępie kilku minut. Noc i dzień zlały się ze sobą. Tak mocno zatracili się w sobie, że świat wokół nich jakby zniknął, zostawiając tylko nieostry obraz pędzącego obok życia. Byli tylko Oni.

    Piąty raz był udręką. Ciało wykończone nadmiarem stymulantów zaczynało się buntować. Ten raz w niczym nie przypominał poprzednich, przynosząc więcej bólu niż rozkoszy. Spojrzała w jego szafirowe oczy z wyrzutem, lecz w nich zachwyt. Obiecała sobie w ciszy, że to już ostatni raz.



Chciałbym spróbować jeszcze raz.” - nieśmiało pyta kochanek, nadzieja wykrywalna w jego delikatnej prośbie.

Nie.” - odpowiada zdecydowanie matka. - „Pięcioro dzieci zdecydowanie wystarcza. A jak chcesz następne, to sobie zrób, ale na pewno nie ze mną.”

niedziela, 23 stycznia 2022

Lodobanan to nasz specjalność

Firma Hybrydex, lider w dziedzinie nowoczesnej technologii żywności, prezentuje swój nowy produkt! Wszystkich miłośników owoców, a także koneserów mrożonych deserów zapraszamy do marketowych chłodni po nasze rewolucyjne połączenie!

Lodobanan, bo to o nim tutaj mowa to genialne wykorzystanie naturalnych składników w celu stworzenia niepowtarzalnego smaku. Nieobrany banan, w zestawie z patyczkiem, przyklejonym na gumę do żucia, jest w całkowicie ekologiczny – do produkcji zostało zużyte zero plastiku, a wszystkie części zestawu szybko się rozkładają, rozwiązując problem nadprodukcji śmieci na ziemi.

Produkt ten został stworzony do samodzielnego złożenia w domowych warunkach. Instrukcja obsługi jest tu dziecinnie prosta! Odklejamy patyczek od banana i przebujamy nich skórkę w dowolnym miejscu. Tak powstały lodobanan wsadzamy na noc do zamrażarki, by następnego dnia móc cieszyć się jego lodowym smakiem. UWAGA! Gumy do żucia nie wyrzucamy, a wkładamy do ust, by przetrzymała nas do kolejnego dnia, gdy będziemy mogli się już zajadać naszym smakołykiem. Ale to nie wszystko!

Niezwykły sukces lodobanana potwierdził lukę na rynku mrożonych owoców dostępnych na patyku. Konsumenci otrzymali rozwiązanie zarówno ekologiczne jak i smacznego. Dlatego firma Hybrydex zdecydowała się na wypuszczeniu całej linii lodoowoców. Już od następnego miesiąca na sklepowych półkach znajdą państwo produkty takie jak: lodojabłko, lodogruszka czy nawet lodoarbuz!


Ostrzeżenie! Przypominamy, że po każdym zamrożeniu lodoowoca należy usunąć z opakowania tj. obrać ze skórki. Firma Hybrydex nie odpowiada za szkody na zdrowiu wywołane zjedzeniem lodobanana oraz innych lodoowoców znajdujących się jeszcze w opakowaniu.

sobota, 22 stycznia 2022

Arbuz do boju

 To jest tekst napisany na kolanie;

Z arbuza.

Nie, nie będzie konania

Ani zbędnych epitetów.

Będzie czysta forma

Najczystsza

Niczym Panna Święta, co jasnej broni Częstochowy.

Forma,

Którą jedynie arbuz może przyjąć.

A ponieważ prawdziwy arbuz jest okrągły

Nie będzie miał dwóch końców,

Tylko jeden,

Arbuz

Nie może być Alfą i Omegą.

Nie przybył na ziemię, aby zbawić świat.

Jedyne więc, co mi teraz pozostaje,

To podać komendę:

„Arbuzy do boju!”,

By ugasić pożar

Bijący od lat.


sobota, 8 stycznia 2022

Samoloty w brzozowym lesie

Samoloty w brzozowym lesie!”

Takie cuda gminna wieść niesie.

Samoloty w lesie brzozowym”

Ściółka ich pasem startowym,

Las Brzozowy w samolocie?...”

Co pan mówi, panie pilocie?!


Ludzie wyglądają przez swe okienka,

A tam im macha gałązka cienka,

Powitalny komitet już na nich czeka,

Ziemią i runem gości z daleka

Przyjmuje, lecz oni niechętni,

Przerażeni, dziwnie smętni,

To już koniec ich podróży,

Teraz będą tu za stróży,

W lasku brzozowym czy w samolocie,

Będą trwali wiecznie w cnocie.


sobota, 1 stycznia 2022

Lecę na ciebie

 

Lecę na ciebie jak Ćma na lampę,

Bo widzę dobrze cię z dala,

Ale gdy zbliżę się doń zbyt blisko

Coś jakby mnie wciąż przypala.

 

Lecę na ciebie jak Komar latem,

Co zbliża się niespodzianie.

Jesteś świeżutki niczym maliny,

Więc przyssam  się na śniadanie.

 

Lecę na ciebie jak Trzmiel na kwiaty,

Zapylę, co niezapylone.

„czemu?” mnie spytasz, „czemu?”

Więc rzekę, że wszystko jest dozwolone.

 

Lecę na ciebie jak Mucha na kupę.

Każdy ma dawno wybranka.

Zeza masz w oku, lecz słabo widzę,

Więc biorę cię na kochanka.


Nowy temat: arbuzy do boju

Termin: 15.01.2022