piątek, 29 grudnia 2023

Jelopy w kapuście

 Szły dialongi, noculice.

Przeszły ledwo trzy ulice,

Gdyż trafiły na jelopy,

(Wielkie jak trzy rosłe chłopy),

Gdy kapustę zajadały.

Tak się bardzo w niej kochały. 

Jak dialongi zobaczyły,

Bardzo szybko się spłoszyły. 

Więcej już ich nie widziano,

Chociaż bardzo się starano.

poniedziałek, 25 grudnia 2023

W plastikowym pojemniku

W platiskowym pojemniku,

Miłych wspomnień jest bez liku,

Tu są czyjeś urodziny,

Wszyscy mieli krzywe miny,

Czy to przez brak tortu? Wiecie,

Przed przyjęciem małe dziecię

zjadło swoją lwią porcyjkę,

pozbawiając familijkę

Tej uciechy. A tam w rogu

Obraz darowany Bogu.

To laurka jest dla księdza,

Co kolendę zawsze spędza

u tej jednej pariafianki,

Co zasuwa wnet firanki.

Czego oni się tam wstydzą?

Przecież wszyscy dobrze widzą,

Że jej dzieci, dwie maszkary,

Oczy mają jak wikary.

Przykrych chwil jest tutaj kilka,

Tu wuj Emil zabił Wilka,

Mego malutkiego pieska,

Co go miałam od oseska,

Ale wujek raz się upił,

Chciał polować, Wilczka złupił.

Skończmy dziś te referaty.

Czy czas już wyrzucić graty?

Może jeszcze to przemyślę,

Kiedyś znowu się zamyślę,

Nad moimi wspomnieniami

i pożyję marzeniami,

Pojemnika nie odprawię,

Może Ciebie w złość tym wprawię.

Lecz dla Ciebie zwykły śmieć,

Dla mnie wartość może mieć.


wtorek, 19 grudnia 2023

Original hipnotizing

 

W świecie Internetu, słoików i kiboli

Szukamy w socjal mediach swoich idoli,

Którzy swojego życia robią pokazing,

Myśląc że ich kontent jest original hipnotizing.

My zaś zagubieni w odmętach sieci,

Jenny im wszystko z ręki jako małe dzieci.

sobota, 9 grudnia 2023

Dzień pod znakiem Maka

 

Dziś jest dzień pod znakiem Maka,

Czy na obiad zjesz kurczaka?

Może wolałbyś Burgera?

Nasz Drwal wnet cię sponiewiera.

Może frytki chcesz do tego?

No, decyduj się kolego!

Bo za Tobą już kolejka,

Dziecko krzyczy: „Ja chce szejka!”

Zamówienie opłacone,

Teraz odejdź no na stronę,

Aby czekać z tłumem wiernych

mych wyznawców, ludzi miernych,

Gdy wykrzyczą twój numerek,

Nie usłyszysz, bo bombelek

Grzmi tubalnie o niedoli,

Nie dostanie on dziś Coli!

To codzienna jest rutyna,

I opada tu kurtyna.

Słychać głos za kulisami:

Dzięki, że dziś jadłeś z nami!


sobota, 11 listopada 2023

Wszyscy na mnie krzyczą...

 

Czemu wszyscy na mnie krzyczą?

Mylę Radom ze stolicą,

Ale to nie moja wina,

Ot pomyłka, skąd ta spina?

Przecież Wawa jest tak bliska,

Trzy godziny od lotniska,

Radom Centrum, Centrum Wawa,

Przecież trudna jest to sprawa.

Z geografii byłam noga,

Skąd ten skowyt, skąd ta trwoga?

Dosyć, skończymy lamentowanie,

Idę umieścić CPK na planie.

piątek, 3 listopada 2023

Co czyni pole?

 

Tańczą dziś trole na stole,

Bo się gdzieś podziało pole.

I tak trapią

Się i drapią

Czemu nagle jest w stodole?

sobota, 30 września 2023

Kapusta kiszona v. Ogórki kwaszone

Panie i panowie, zapraszam na wydarzenie!

Dziś w wyścigu bierze udział jedzenie.

Kapusta kiszona v. ogórki kwaszone,

(Od sponsora) W sklepiku dostępne orzeszki prażone,

Tymczasem na starcie ustawiają się kiszonki,

Ochrona! Niech ktoś usunie z trybun solonki!

Trzy, dwa, jeden i…

                                             Ruszają!

Co za kształty, dech zapierają!

Łeb w łeb słoiki się toczą,

Przed nimi przeszkoda – czy wnet uszkoczą?

Ach, bezbłędnie! Nie potłukły się pojazdy!

(Reklama) Po tanie frytki zapraszamy do Asdy.

I już wchodzą w ostatni zakręt,

Czy na torze pojawił się jakiś natręt?…

Zostało im kilka metrów do mety,

Kto będzie zwycięzcą tej fety?

Tak! Tak! Wygrywa…


                                            Przepraszamy za problemy techniczne,

Zapraszamy na powtórkę programu Stragany uliczne.



sobota, 23 września 2023

Jestem grzybem i cierpię katusze

 Jestem grzybem i cierpię katusze,

Odmawiam modlitwy za nikczemne dusze.

Rano, wieczór, we dnie, w nocy,

Lecz nie jestem ku pomocy.


Spod ostrza kosy uciekłem,

Wówczas tak do siebie rzekłem:

Jestem jakoś ocalały,

Jednonogi, ale cały.


Jednak jakoś dziwnie dyszę,

Zwłaszcza gdy modlitwy słyszę,

Kiedy ktoś z zaświatów woła,

Że od września znowu szkoła

(A nie mogłaby wybuchnąć?).


Cierpię z nim, bo jak tu nie żyć.

- Ktoś miał żyć, nie z drzewem zderzyć -

I choć straszne takie rzeczy,

Nie tylko to mam na pieczy.


Słuchać próśb już nie potrafię.

Tylko się tym ciągle trapię,

Lecz mnie nie stać na terapię,

Więc się tylko w daszek drapię.


W kapeluszu rośnie dziura,

A przede mną czarna dziura,

Do której mnie ciągnie chmura,

Która także ledwo hula.


Po co chmury, kapelusze,

Modlitwy, śpiewy za dusze,

Lecz tak już w mym życiu muszę,

By znosić wszelkie katusze.

niedziela, 17 września 2023

Na Babiej Górze

 

Witamy na Babiej Górze,
Poczujesz się u nas jak w chmurze,
Wszystkie kłopoty zwiewają do kąta,
Bo Baba nasza magicznie je sprząta.

Oferujemy panom (nie) tanie wakacje,
Baba wie lepiej, lecz przyzna im rację,
A wszystko to w super ekstra pakiecie,
Zapłacicie więcej - bogami będziecie.

Pytacie panowie czy Góra istnieje,
Kimże jesteście, by tracić nadzieję,
Szukajcie panowie, a może znajdziecie,
Na razie pocieszenia szukajcie w bufecie.

piątek, 1 września 2023

Chłopaki nie płacą

 Gdy nas nie widzą, nie wzdychają, płaczą,

Nie tracą zmysłów, kiedy nas zobaczą,

Nie opowiadają poważnie ni żartem

Jacy to mężowie z jakim ducha hartem.

Za to z utęsknieniem zadają pytanie-

Czy to jest kolacja, czyli też śniadanie?


Jużci też mówili, że bez sposobności

Nie marnują życia na zbędne przykrości.

Nie spędzają czasu przy garach, bo szpecą.

- Gotujących mężczyzn poszukaj ze świecą. -

Możesz jednak zadać sobie to pytanie:

Czy tylko na obiad, czy też na śniadanie?


Oni te odpowiedź bardzo dobrze znają,

Gotujące dziewczę tak bardzo kochają.

I się już nie liczy: obiad czy śniadanie,

Bowiem najważniejsze jest samo podanie.

A gdy nie gotujesz, nawet zapraszają,

Ale ty masz płacić, bo oni nie mają. 

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Niedaleko pada Murzyn od jabłoni


Mały Murzyn Bambo w sadzie chciał się schronić,
Lecz drzewu żadnemu nie chciał się ukłonić,
Jabłko nagle spada,
Powaliło dziada,
Niedaleko pada Murzyn od jabłoni.

czwartek, 10 sierpnia 2023

W Afryce mieszka

 

Czarny jak smoła Adam koleżka

W przydrożnym lesie w Afryce mieszka.

Budzi się co dzień ze wschodem słońca,

Bo w nos go szczypie mucha bez końca.

Już chce ją strącić, ona nieboga,

Ucieka; cóż to? Jest nowa droga.

Znowu go kąsa, znów denerwuje,

Mu zaś się leją z ust jego ... szuje.

I gdy się tylko z muchą rozprawi,

To coś innego chyba go trawi.

Wówczas się łapie pracy jak może,

Lecz ciągle żyje w brudnej oborze.  

Choć piana cieknie z kącików ust,

Żaden nie przyjdzie na pomoc... chrust.

Tak spędzi Adam swój cały dzionek,

Wśród krokodyli, wód i plecionek.

A kiedy przyjdzie wieczoru mgła,

On swój kubeczek czyści do dna.

czwartek, 13 lipca 2023

Mały Maryjczyk

 Hindus, Arab, Sycylijczyk,

Hiszpan, Francuz i Brytyjczyk,

Jednym słowem - Pantarejczyk!* –

Czyli mały nasz Maryjczyk.


*Pantarejczyk - osoba wyznająca zasadę panta rhei

niedziela, 2 lipca 2023

Piersi Rododendronu

 Pewien Rododendron stary,

Chciał powiększyć swe wymiary,

Poszedł do chirurga,

Co za dramaturgia,

Piersi zrobił lekarz jary.

piątek, 9 czerwca 2023

Pizdowaty dżentelmen

 

Słońce paliło nieziemsko. Pijok nie był na to zdecydowanie przygotowany. Chwiał się z nogi na nogę niczym Pan Cogito, dopijając resztki trunku ze schowanego za pazuchą flakonu. Wtem przed jego oczami pojawiła się piękna kobieta, niosąca zgrzewkę wody. „Jaka piękna fatamorgana” pomyślał.

- Przepraszam – zwróciła się doń kobieta – przepraszam, pomożesz mi? Woda bardzo mi ciąży, a do domu mam jeszcze kawałek.

Pijok wytrzeszczył oczy ze zdumienia. Czy to było do niego? Obejrzał się dookoła, ale nikogo nie było w pobliżu, oprócz ich dwojga.

- Ja? – spytał niepewnie.

- Ty księże. – odpowiedziała kobieta.

- Yyyyy... ja... Ja pomogę. – powiedział, po czym wziął od nieznajomej wodę.

Przeszli kilka kroków, po których wielmożny Ojciec się zatrzymał, po czym się odezwał:

- Przepraszam, czy mogę się napić? Odkąd tu jestem, jeszcze nie miałem nic w ustach.

- Owszem. – odpowiedziała kobieta.

Mężczyzna wyciągnął więc jedną butelkę i pociągnął z niej duży łyk. Za chwilę drugi, po następnych paru krokach następny. Nim się obejrzał, z sześciu butelek zostały trzy. Całe szczęście byli już u drzwi domu kobiety. Już chciał przekazać jej pół pustą zgrzewkę, gdy ona zniknęła. Rozpłynęła się jak poranna mgła. Oszołomiony Pijok został z na nowo napełnioną zgrzewką u drzwi zapomnianej przez czas kamienicy. Jakim dżentelmenem okazał się wobec niej, owej nieznanej Samarytanki.

 

piątek, 24 marca 2023

Na wstecznym do A...

 

Podróż zaczyna się tam, gdzie stawiasz swój pierwszy krok. Wycieczka zaserwowana tylko dla ubogich, bezkształtnych, bezdusznych, bezsercnych, bez… bezgłowych, bezdzietnych, Bez czarnych, bez białych, bez żółtych, bez okularów, bezmózgów, beznamiętnych. Ogólnie tych wszystkich tych, którzy mieszkają tam, gdzie kwitną bzy. A kto pytał? W sumie nikt. Ani Wiedźmin, ani iPioter, ani inkwizytorzy, nawet stary konkwistador. Nikt.

Tym razem nikt mnie też nie pytał. Znalazłam się nieproszona w Andaluzji. Z daleka od domu, barokowego zamku, przyjaciół, rodziny.

Na kolorowym placu było zupełnie pusto. Życie zamarło. Obraz wyglądał niczym namalowany na płótnie. Zero żywej duszy. Pustka. Tylko potok wspomnień przepływał obok dopalającego się ogniska. „Co się stało?” pomyślałam, potykając się o nierówność na ziemi. Przecież jeszcze niedawno to miejsce tętniło życiem. Nie mogło tak z dnia na dzień obumrzeć, chyba że… to niemożliwe. Nie mogła zacząć się żadna wojna.

W tym momencie dopadła mnie melancholia. Tyle przeżyłam, tylko… jakbym w tym życiu nie żyła. Ciekawe, gdzie tym razem się obudzę. Ciekawe, co mi los ofiaruje w tej rundzie. Niestety tym razem ofiarował wyłącznie nudę i mrok. Ułożyłam się więc spać gdzieś pod pobliskim domem.

Gdy się obudziłam, dochodziły do mnie niewyraźne promienie słoneczne. Otworzyłam powoli oczy, przyglądając się temu zjawisku. Okazało się, że światło dochodzi zza tego świata. Podeszłam w jego stronę, poruszając się niepewnie. Gdy byłam już prawie przy jego źródle, coś mnie zatrzymało, niczym niewidzialna membrana. Wówczas zrozumiałam, że znajduję się wewnątrz barokowego pałacu, lecz tym razem… na jednym z obrazów tam się znajdujących. Zostałam uwięziona niczym bezwzględny złoczyńca. Czy tu przyjdzie mi dokonać swoich dni?

Gdy już cała nadzieja zaczęła ulatywać niczym dym, w zasięgu mojego wzroku pojawił się korowód tańca śmierci. A może zamiast śmierci miał mi przynieść właśnie życie? Niezależnie od tego, dokąd prowadził ów sznur, mi mógł przynieść tylko ulgę. Tu czekała mnie tylko pustka.

wtorek, 28 lutego 2023

Bierzcie i piszcie z tego wszyscy

 Był sobie kiedyś zakonnik cwany,

Co zamiast pisać, opróżniał dzbany,

Skrybów pełno sobie sprawił,

I się dalej dobrze bawił,

Piszcie więc za niego drogie pany.

poniedziałek, 20 lutego 2023

Opony są dobre

 Hitler tańczy Paso doble 

Paląc swe opony dobre.

A Bogurodzica

Tak się tym zachwyca,

Aż pęka jej serce szczodre.

A opony nadal dobre.

poniedziałek, 13 lutego 2023

Ile Auschwitz jeszcze?


Ile Auschwitz jeszcze zniesiesz?
Ile razy się podniesiesz?
Ile będzie jeszcze tortur?
Ile krwi i ile mordów?
Ile łez i ile bólu?…
Ach, ululaj go Matulu.

Ile Auschwitz jeszcze zniesiesz,
Nim ku niebu się uniesiesz,
Jako dym czy jako dusza,
Wszyscy jakoś odejść muszą.

Ile lat upłynąć musi,
By to zło ktoś mógł przywrócić?
Pamiętajmy o przeszłości,
Nim ta znów u nas zagości.

niedziela, 29 stycznia 2023

Na wstecznym do A...

 Zanim się obejrzałam, Uranos i Gaja wyszli z sali. Na podwórku tylko dudniły ich kamienne kroki. Ja tymczasem zostałam sama w dolnym rogu lustra. Siedziałam tak przez dłuższą chwilę, zastanawiając się w ogóle jak ja się tu znalazłam. Droga była kręta i wyboista.

„A gdybym tak…!” - pomyślałam. „Nie, raczej to niemożliwe.” - zawetowałam własny pomysł. „A może jednak!” - nalegałam. Gdy tak toczyłam w myślach wojnę, poruszył się obraz wiszący przede mną. „Czyżbym otworzyła jakiś nowy portal?” - zawahałam się.
Przyjrzałam mu się z bliska. Nie przypominał niczego, co dotąd widziałam. Z drugiej strony był bardzo podobny do tego, co już przeszłam. Stwierdziłam więc, że jest to jedyna droga na to, by spróbować wyjść z tafli szkła, w której zostałam uwięziona.
Ruszyłam pewnie, szybko, jednak z każdym krokiem coraz bardziej wątpiłam w słuszność swojej decyzji. Po kilkunastu krokach przestałam już słyszeć kroki bogów z tutejszego tympanonu. Nie wiedziałam czy to dlatego, że to oni tak daleko odeszli, czy to ja się oddaliłam. W każdym razie zniknęli z mojego pola widzenia. Z czasem zaczęłam o nich zapominać zatopiona w obrazach, jakie namalował czas. Utrwalił je kurzem tak skutecznie, że fale przestały falować. Pozostał po nich tylko cichy szmer i zachodzące na horyzoncie niebo, które chciało jeszcze świecić, ale już przytłumiał je mrok. Nieopodal stał rozłożony przenośny stół do beer-ponga, którego już nikt nie używał. Brakowało tylko Pijoka grającego z białowłosym wojownikiem. Ogólnie wokół nie było nikogo, nie licząc posągu wielebnego księdza, trzeźwiejącego od nadmiaru wina mszalnego. Postanowiłam więc spróbować najbardziej radykalnej drogi, którą mogłam przyjąć i… spróbowałam wedrzeć się pod jego spódnicę. Ku mojemu zdziwieniu droga zadziałała.
Zakołysałam się lekko, zakręciłam kilka razy, po czym zostałam wypluta z niebios gdzieś na pustyni. Szalała na niej burza piaskowa. Przed szalejącym piachem sypiącym po oczach ochroniła mnie maleńka chatka, w której spotkałam samego Brata Alberta.
- Albercie, Albercie! Ratuj mnie! - krzyczałam bezradnie.
Skulony mnich spojrzał na mnie i przecierał oczy, jakby chciał mnie spytać, skąd się znamy.
- Nie czas teraz na to. Pomóż mi! - wołałam. -Utknęłam tutaj i próbuję się wydostać, podczas gdy…
- Ojciec Pijok został w innym świecie – dodał wielebny.
- Tak, skąd…? - zdziwiłam się, jednak mężczyzna mi przerwał.
- Ptaszki mi powiedziały. Chodź, zaprowadzę cię tam, skąd przyszliśmy.
Chwilę później wyszliśmy na szalejące piaski pustyni. Przemierzaliśmy mile, zaś piach zaczął ustępować nieutwardzonym drogom. Szliśmy jednak dalej, aż znaleźliśmy się na skraju lasu. Weszliśmy między drzewa, nie otoczył nas jednak chłód zagajnika, a pusta przestrzeń otoczona kolczastym murem. Od czasu do czasu przechodzili tamtędy ludzie ubrani w pasiaste piżamy.
- Teraz cii – szepnął do mnie Albert. - Lepiej żeby Ono się nie wybudziło.
To powiedziawszy, skinął głową w stronę leżącego u wrót kałamarza pióra. Przeszliśmy najciszej jak potrafiliśmy. To najwyraźniej nie wystarczyło, gdyż narzędzie zaczęło się niespokojnie wiercić. „Jest źle” pomyślałam. Mężczyzna pomyślał najwyraźniej o tym samym, bo przyspieszył kroku. Podążyłam za nim. Tymczasem wielkie pióro przebudziło się i zaczęło zmierzać w naszym kierunku. Najpierw niespiesznie, jednak z każdą chwilą coraz szybciej. Po chwili nie było już czasu na zbędne rozmowy. Biegliśmy ile sił w nogach, by w ostatnim momencie uciec w zamykający się właśnie portal do kolejnego świata. Przeskoczyliśmy tylko mimochodem obok iPiotera i jego baletnicy, po czym wyskoczyliśmy na plantach tuż obok posiadłości Lecha.
Jego rządki rosły tak równo, jak je zapamiętałam. Wszystko w zasadzie było takie samo za wyjątkiem obecności właściciela i Ojca Pijoka właśnie. Jakoś smutno mi się zrobiło na tę myśl. Rozejrzałam się, szukając rozwiązania na tę sytuację, Brat Albert jednak już mnie wołał skinieniem głowy. To chyba nie było miejsce, w którym miałam się ponownie zatrzymać na dłużej. Było nim natomiast pogorzelisko. Piekło, z którego sam Albert-Albetrus wówczas jeszcze zdołał uciec. Ziemia wyglądała, jakby nigdy nie było na niej życia. Tu duchowny się zatrzymał.
- Nie mogę prowadzić cię dalej. Tu jest moje serce. Tu moją rolą jest odnowić świat. Żegnaj więc. Pozdrów ode mnie Wielebnego.
Przystanęłam zaskoczona. Czyżbym właśnie wypełniła jakąś przepowiednię, w której Brat Albert wróci w swoje dawne strony, by znów nadać im życie? Nie chciałam go tam zostawiać samego, ale spojrzał na mnie ostatni raz i rzekł ze smutkiem:
- Żegnaj! - po czym odszedł w nieznane.
Ja sama stanęłam w lekkim szoku, nie mogąc się ruszyć z żadną stronę. Gdyby nie przejmujący zimny wiatr, prawdopodobnie wrosłabym w ziemię niczym młody krzew. Już chciałam się odwrócić, gdy poczułam, jak ziemia pode mną ustępuje. Znów znalazłam się w korytarzu między światami. Z tym, że były tam tylko jedne drzwi, którymi postanowiłam przejść. Miał być to mój najlepszy wybór, tymczasem zaprowadził mnie wprost na tlący się jeszcze stos, z którego wydawało mi się, że nie tak dawno udało mi się uciec. Zaczęłam ku uciesze inkwizytora przeskakiwać z nogi na nogę niczym kukiełka.
- Mówiłem ci, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
- Ja też nie! - wykrzyknęłam i uciekłam najszybciej jak mogłam.
Całe szczęście głodny krwi tłum już dawno się rozszedł, mogłam więc biec ile sił w nogach, sama nie wiedząc, dokąd zmierzam.

niedziela, 22 stycznia 2023

 Nie ma Morza we Wrocławiu.

Czasem i tak w życiu bywa.

Nie ma Morza we Wrocławiu.

Coś się kończy, coś zaczyna… Nie ma Morza we Wrocławiu. Nie jest to niczyja wina! Nie ma Morza we Wrocławiu. Chodźmy może już do kina? Nie ma Morza we Wrocławiu. Dobra, napij się wpierw wina. Nie ma Morza we Wrocławiu. I co to za krzywa mina? Nie ma Morza we Wrocławiu. Przypominasz manekina. Nie ma Morza we Wrocławiu. No, zacięła się dziewczyna. Nie ma Morza we Wrocławiu. Chyba ma mnie za kretyna? Nie ma Morza we Wrocławiu. Tak, wiem. O nim się nie zapomina.