niedziela, 8 sierpnia 2021

Kolacja przy zboczach

Księżniczka piękna w wieży czekała, I z nudy włosy swe wyrywała. Modli się we dnie, modli i w nocy, Stoi w swym oknie i krzyczy: „Pomocy!” Przyspiesz, bogini, dzielnego rycerza; Co na ośle pagórki sennie przemierza. Prowadzi go tylko obraz księżniczki, Dla której porzucił winne piwniczki, Zostawił w tyle wódki i piwa, Bo nic do Piękności się nie umywa. W końcu, po latach, rycerz dociera Do wieży, gdzie ręce swe rozpościera… Piękność?… Księżniczka?… Czy stara ropucha? Czyżby to była tylko podpucha? Ona nagle namiętnie całuje, Już rycerz biedny nudności czuje. „Zjedzmy, Ukochany, kolację przy świecach.” Ciarki mu zaraz przechodzą po plecach. Odwraca się od niej i rzuca się z klifu, Widoku jej nie umili nawet trunków bez liku. I ginie nadzieja na pomoc w jej oczach, Ona zaś dalej je kolację przy zboczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz