Gdy Szalone pióro poddało się, ja się oddaliłam w głąb
tekstu. Niepostrzeżenie przeszłam przez szlaczki przypominające Wielka Bramę.
Gdy wyszłam z niej, znalazłam się na pustym placu,
ozdobionym jedynie wąska drogą torów. Niezależnie w którą stronę się obejrzałam,
wiedziałam, że jest to droga w jedną stronę, a same tory giną tuż za zasięgiem
wzroku. Przeszłam niepewnie, mając wrażenie, jakby każdy mój krok był 3 razy głośniejszy
niż zwykle, a gdy już dostawałam na drugą stronę owej bramy, zobaczyłam
mężczyznę, śpiewającego;
- Uparcie i skrycie
Och Rzycie, ja kocham Was, kocham Was, kocham Was nad życie!
W każdą pogodę,
Dostrzegam ja Waszą urodę.
Stare i młode,
Och Rzycie, ja kocham Was, kocham Was, kocham Was w
zachwycie!
W każdym transporcie
Pragnę z bliska przyjrzeć dziś się Wam!
„A więc przedostałam się nie tylko w inne miejsce, ale też inne
czasy” pomyślałam, nieufnie przyglądając się mężczyźnie ubranemu w piżamę w czarno-białe
paski. Wyglądał złowrogo. Choć ubrany był skąpo, jego odzież była czysta. Tylko
w ręku trzymał bat, którym pomachiwał od niechcenia. Na pustym placu słychać było
każde uderzenie końcówki bicza.
- Uwaga, kapo stoi – kątem oka dostrzegłam dwójkę młodych chłopców
zmierzających w naszą stronę.
Ewidentnie coś chowali pod lichymi koszulkami. Kapo jednak nie
zwracał na nich uwagi. W żaden sposób nie zareagował, gdy przebiegli mu niemal przed
nosem. Gdy już się oddalili, sekret mężczyzny się wydał. Otóż chłopcy pod pazuchami
schowali porzucone po polu rzycie. Więzień to wyczuł i pozwolił im oddalić się w
bezpieczne miejsce. Tam jednak bezpiecznie nie było. Jak się okazało, wielkie pióro
na nowo rozpoczęło swoją wędrówkę po wszechświecie. Pewnie, gdyby nie wkroczenie
na pole Ojca Pijaka i jego wiernego towarzysza Brata Alberta, byłoby po chłopcach.
Tak pióro skuliło się w sobie i odeszło w niepamięć. Dostojnicy natomiast szli dalej
przez świat, zataczając się lekko.
Następny temat: wiewiórka zakupuje orzeszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz